Zarzut
Awaria elektrowni jądrowej w Fukushimie pokazuje, że człowiek nie jest w stanie do końca kontrolować energii jądrowej. Japońskie technologie nuklearne były podawane za wzór, a jednak systemy bezpieczeństwa zawiodły i doszło do katastrofy na dużą skalę. Jeśli coś takiego zdarzyło się w Japonii, to co może się wydarzyć w skłonnej do zaniedbań Polsce?Odpowiedź
Argumenty przeciwko budowie elektrowni jądrowej w Polce, które odwołują się do tej awarii, wynikają z nieznajomości przebiegu wydarzeń w elektrowni Fukushima Dai-ichi. Wszystkie systemy bezpieczeństwa elektrowni, zbudowanej przed 50 laty, zadziałały bez zarzutu i dopiero fala tsunami o niespotykanej dotąd wysokości doprowadziła do kryzysu w Fukushimie.
W Japonii przy projektowaniu elektrowni jądrowych uwzględniane jest zagrożenie sejsmiczne. Pomimo że 11 marca 2011 roku wstrząsy były o 2 stopnie w skali Richtera większe, niż zakładały to plany projektowe, wszystkie reaktory w rejonie przetrwały trzęsienie, zaś ich systemy bezpieczeństwa zareagowały prawidłowo. Natychmiast też w reaktorach bez zakłóceń włączyły się awaryjne systemy chłodzenia, zasilane generatorami Diesla, mające stopniowo obniżać ciśnienie i temperaturę panującą w zbiorniku reaktora. Nie stwierdzono też żadnych większych uszkodzeń mechanicznych samych reaktorów, betonowych osłon bezpieczeństwa i innych elementów konstrukcyjnych.
W elektrowni jądrowej Fukushima Dai-ichi 11 marca 2011 roku z sześciu reaktorów II generacji na wrzącą wodę (BWR) pracowała połowa. Pozostałe były wyłączone na czas przerwy remontowej. Pracujące reaktory w momencie trzęsienia zostały wyłączone, zaś cały personel elektrowni ewakuowany. Niestety, w godzinę po wystąpieniu wstrząsów proces wychładzania trzech reaktorów został przerwany. Fala tsunami, o prawie sześć metrów większa niż przewidywały to założenia projektowe, zalała teren całej elektrowni, unieruchamiając generatory Diesla i pozbawiając ją zasilania elektrycznego.
Niepracujące z braku prądu systemy chłodzące elektrowni nie mogły odbierać ciepła generowanego przez reaktory i zużyte pręty paliwowe. Doprowadziło to do przegrzania rdzeni, co w konsekwencji spowodowało eksplozję wodoru w reaktorach nr 1, 2 i 3, pożar paliwa w remontowanym reaktorze nr 4 oraz uwalnianie się do atmosfery gazowych produktów rozszczepienia. Dzięki heroicznej postawie ekipy ratunkowej i wpompowywaniu morskiej wody do zagrożonych reaktorów do końca miesiąca udało się opanować sytuację. Na czas akcji ratunkowej z obszaru o promieniu 10 km wokół elektrowni ewakuowanych zostało 180 tys. osób. Odległość i warunki pogodowe sprawiły, że dawki promieniowania, na jakie była narażona ludność poza 20-kilometrową strefą od elektrowni, niewiele odbiegały od naturalnego tła promieniowania.
Kryzys jądrowy w elektrowni Fukushima Dai-ichi pokazał, że elektrownie jądrowe budowane są z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. Dopiero wyjątkowy splot katastrof naturalnych (największe od 140 lat trzęsienie ziemi i niespotykana dotąd fala tsunami) doprowadził do zakłócenia prawidłowego działania systemów bezpieczeństwa elektrowni liczącej sobie 50 lat. Obecnie budowane nowoczesne reaktory III generacji, które proponowane są także Polsce, posiadają szereg zabezpieczeń wykluczających możliwość powtórzenia takich incydentów. Warto także zauważyć, że Polska leży na obszarze stabilnym sejsmicznie, wolnym zarówno od trzęsień ziemi, jak i fal tsunami. Budowa oraz działanie elektrowni jądrowej w Polsce będzie wiązać się z zastosowaniem najnowocześniejszych rozwiązań technicznych i najwyższych standardów bezpieczeństwa.