Twórca krakowskiego ośrodka fizyki jądrowej urodził się w 1900 r. w Wilnie. Brał udział w wojnie 1920 r. jako kanonier, po czym rozpoczął studia fizyki, matematyki i astronomii na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Stefana Batorego. Tamtejszy Zakład Fizyki uruchomiono zaledwie rok wcześniej, a Niewodniczański włączył się w jego budowę. W 1927 r., rok po doktoracie z filozofii, wyjechał na stypendium do Tybingi. Następnie wrócił do Wilna, gdzie uzyskał habilitację (1932 r.). W tym czasie odkrył istnienie promieniowania magnetycznego dipolowego, co było jednym z największych sukcesów polskiej nauki okresu międzywojennego. Dwa lata później wyjechał do Cambridge, gdzie pracował w laboratorium Rutherforda. Po powrocie rozpoczął budowę laboratorium fizyki jądrowej w Wilnie, zaś w 1937 r. objął Katedrę Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Poznańskiego. Jednak już po dwóch latach ponownie wrócił do ukochanego Wilna, aby objąć I Katedrę Fizyki Doświadczalnej US B. W okresie II wojny światowej uniwersytet został zamknięty, a Niewodniczański pracował jako magazynier w fabryce. Równocześnie prowadził zajęcia na tajnym US B i organizował nielegalnie konferencje. Po wojnie przesiedlony do Łodzi, skąd przeniósł się do Krakowa, gdzie wykładał fizykę na UJ. Tam w 1948 r. został kierownikiem Katedry i II Zakładu Fizyki Doświadczalnej UJ, a w 1956 r. – dyrektorem utworzonego wówczas Instytutu Fizyki UJ. Zrujnowanego wojną kraju nie stać było na nowoczesny sprzęt do badań laboratoryjnych, dlatego, jak wspominają jego studenci, wymuszał wręcz ich budowę na podopiecznych. Osobiście pracował przy budowie Krakowskiego Małego Cyklotronu C48, czyli pierwszy rodzaj akceleratora. Dzięki staraniom Niewodniczańskiego, w 1955 r. to właśnie Kraków otrzymał zgodę na instalację radzieckiego cyklotronu U-120. Zaczęto wówczas budować Instytut Fizyki Jądrowej w Krakowie, którego Niewodniczański był dyrektorem aż do śmierci. Przez swoich podwładnych nazywany był „Papą”, ze względu na ojcowski stosunek, jakim darzył pracowników IFJ (często osieroconych podczas wojny), a także poczucie humoru i niewiarygodny zmysł gawędziarski. Zmarł w 1968 r. Przez 20 lat władze PRL od jego śmierci nie chciały się zgodzić, aby IFJ nosił jego imię; stało się to dopiero w 1988 r.